8 maj 2010

Kiedy ranne wstają zorze...




Nie mogę powiedzieć, bym była z tego zdjęcia zadowolona w 100%, ale nie mogę też powiedzieć, że zadowolona nie jestem. Po prostu nie chce mi się już więcej przy nim dłubać :)

Lubię je za tę jasność wychylającą się nieoczekiwanie i bezwstydnie spomiędzy drzew. I lubię też za to jak kłuje w oczy, jak ściaga wzrok, źrenica do źrenicy, za to, że dopiero po chwili pozwala oderwać się i wędrować wytyczoną ścieżką.

Pozostaje więc życzyć niezapomnianych spacerów o brzasku.