8 maj 2010
Kiedy ranne wstają zorze...
Nie mogę powiedzieć, bym była z tego zdjęcia zadowolona w 100%, ale nie mogę też powiedzieć, że zadowolona nie jestem. Po prostu nie chce mi się już więcej przy nim dłubać :)
Lubię je za tę jasność wychylającą się nieoczekiwanie i bezwstydnie spomiędzy drzew. I lubię też za to jak kłuje w oczy, jak ściaga wzrok, źrenica do źrenicy, za to, że dopiero po chwili pozwala oderwać się i wędrować wytyczoną ścieżką.
Pozostaje więc życzyć niezapomnianych spacerów o brzasku.
15 lut 2010
5 lut 2010
But what a lovely way to burn
10 sty 2010
W nieznane
Piękna i kusząca, a jednak nieznana i straszna. I tak bardzo chciałoby się zostać w tym miejscu, z którego widok łagodny, a przyszłość świetlista. Zasiąść na ziemi, odłożyć w cień rowery, odkorkować butelki i nie zastanawiać się czy wino uderzy do głowy w taki upał.
Wakacje, słoneczna ulewa i wcale nie jest tak pięknie, jak się wydaje. Z nieba spływa rozgrzane powietrze i czarne robactwo w niewybaczalnej przewadze liczebnej. Spływa i przywiera do zwilgotniałej, drażliwej skóry. Odsłonięty dekolt jak lep zdaje się wołać do siebie wszelkie stawo-, pięcio- i ośmionogi. Na swoją nekropolię wybierające przyciasne miseczki stanika, z których metodą odkrywkową wydobywa je to prawa, to lewa dłoń....
Subskrybuj:
Posty (Atom)